niedziela, 10 lutego 2013

Prologue.

Nienawidzę swojego życia, nienawidzę wszystkiego co mnie otacza, nie chcę przeprowadzać się po raz kolejny.. Takie myśli krążyły po mojej głowie, kiedy pakowałam po raz kolejny w tym roku walizkę, która już niedługo miała znaleźć się w bagażniku. Mieszkałam w Los Angeles półtora miesiąca, nie mam tu znajomych, ale będzie mi brakowało tego miejsca. Wyciągałam z szafy kolejne pary spodni, bluzek i starałam się je upchać w walizce, co po kilku próbach udało mi się. Zmęczona, chwyciłam walizkę i położyłam ją za drzwiami mojego pokoju, aby tata mógł znieść ją na dół do samochodu. Zamknęłam cicho drzwi i podeszłam do pułki wiszącej nad łóżkiem, na której został już tylko mój pamiętnik oraz długopis. Wzięłam notes do ręki i siadając na podłodze przy łóżku, otworzyłam go na czystej stronie. Nie był on największy, o ile się nie mylę format B5, więc w sam raz na pamiętnik. Chwyciłam za długopis i zaczęłam pisać.
10 luty 2013 rok.
Kolejna przeprowadzka, kolejni znajomi, kolejny dom. Miejmy nadzieję, że tam zostaniemy na dłużej, na tyle, abym zdążyła się z kimś zaprzyjaźnić, albo chociaż zakolegować. Tam, w Stratford chciałabym się wybawić, bo jestem pewna, że nigdzie indziej tego nie zrobię. Czemu? Nie wiem.
Zamknęłam pamiętnik i włożyłam go razem z długopisem do torby, którą miałam jeszcze ze sobą zabrać. Odchyliłam głowę do tyłu, relaksując się, co nie potrwało długo, bo może trzydzieści sekund, kiedy do mojego pokoju wpadł mój młodszy brat i powiedział mi, że już jedziemy. Niechętnie wstałam z podłogi, wzięłam swoją torbę, po czym ruszyłam ku drzwiom od pokoju, spojrzałam na niego po raz ostatni, zgasiłam światło i zeszłam powolnym krokiem na dół, kierując się do korytarza, aby ubrać się, wyjść z tego domu i za chwilę znaleźć się w samolocie lecącym do Kanady.. Do Stratford.

Od autorki: Tak więc nie wiem co myśleć o prologu, nie jestem dobra w ich pisaniu. Jestem dziwna, nie wiem po co piszę opowiadania, skoro i tak jestem w tym kiepska, a nawet bardzo zła. Staram się jak najbardziej rozbudowywać to wszystko, ale mi to nie wychodzi. Dobra, nie użalam się. Mam nadzieję, że ktoś oceni moją pracę szczerze. Za każdy komentarz bardzo dziękuję! Pozdrawiam.

6 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada :)

    http://you-only-love-once.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest ciekawie. Wyłapałam jeden błąd. Półki piszemy przez Ó zamknięte :) Reszta jest okej, dodaję do obserwowanych i zobaczymy co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę, że prolog jest świetny. Ciekawie się zapowiada ;). Zapraszam: http://mrs-ravberry-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny prolog. Lubię historie związane z przeprowadzkami. Czuję, że będzie to udane opowiadanie. ;) Mam nadzieję, że go nie opuścisz i pojawi się niedługo pierwszy rozdział. ;) Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam :*
    [kontury-zycia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Prolog mi się podoba, nawet bardzo. Tak jak osoba wyżej, lubię opowiadania z przeprowadzkami. Polubiłam już Twój styl pisania. :) Mam nadzieję, że pierwszy rozdział pojawi się już niedługo! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    her-romeo-his-juliet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo spodobał mi się prolog. Jest napisany ciekawie i nie znudził mnie, gdy go czytałam. Uwielbiam czytać historie, które po części są wzięte z życia, tak jak u Ciebie z tymi przeprowadzkami ciągłymi. Czekam na pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam, xx

    ~ Jeszcze jedne. Zauważyłam mały błąd (mam nadzieję, że Cię to nie urazi), powinnaś napisać "półki" nie "pułki".

    Zapraszam do skomentowania:
    http://ride--or-die.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń